AKTUALNOŚCI

Niezwykłe spotkanie

Boliwia – kraj w Ameryce Południowej leżący ok. 12 tysięcy kilometrów od Polski; trzy razy większy od naszego kraju, ale o zaludnieniu trzy razy mniejszym niż Polska. O tym niezwykłym kraju i ludziach tam mieszkających opowiedziała uczniom klasy drugiej oraz klas trzecich pani Agnieszka, studentka dialogu i doradztwa społecznego z Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu. We wtorek, 14 stycznia podzieliła się z nami swoim doświadczeniem misyjnym, które przeżyła właśnie w Boliwii. Przez 3 miesiące przebywała tam na wolontariacie misyjnym, by wraz z koleżankami i kolegą pomagać dzieciom w różnym wieku.

Dzięki opowieści przeplatanej zdjęciami mieliśmy okazję „przenieść się” na skraj pięknej przyrody, jaka jest w tamtej części świata, poznając m.in. nasionka, które są wykorzystywane jako ozdoba do włosów, ubrań i do tworzenia różańców. Posłuchaliśmy o tym, jak niezwykłe, tropikalne zwierzęta urozmaicają tamtejsze zakątki. Zobaczyliśmy na zdjęciach banany wiszące na gałęzi, leniwca siedzącego na drodze, krokodyla w sadzawce, papugę siedzącą na ręce panie Agnieszki. Ciekawostką dla nas było to, że na widok tukana Boliwijczycy bardzo się cieszą i wskazują na niego – według legendy, kto zobaczy tego ptaka, ma błogosławieństwo i znak, że Bóg jest z nim. Pani Agnieszka opowiadała także, jak wielkim zaskoczeniem było dla niej to, że konie chodzą po Boliwii (dokładniej w wiosce Conceptión, w której mieszkała i której nazwa oznacza: poczęcie) luźno i bez opieki właścicieli.

Ponad zachwycającą faunę i florę: najbardziej za serce chwyciły ją jednak relacje z ludźmi, których tam poznała. Bardzo trudno było jej zrozumieć, że ludzie w Boliwii, często żyjąc na skraju ubóstwa w chatkach z gliny, nie mając dostępu do czystej, pitnej wody i których przy życiu trzyma kilka hodowanych kur, są szczęśliwi, radośni, otwarci, bardzo gościnni i w każdej chwili chcący dzielić się swoim czasem czy regionalnym napojem. Tam ludzie mają ciężkie życie: brakuje żywności, lekarzy, jakiejkolwiek opieki medycznej, niezbędnej rehabilitacji, wsparcia psychologicznego. Najmłodsi nie mają zabawek i wielokrotnie w bardzo wczesnym wieku pracują fizycznie, pomagając rodzicom, stając się być odpowiedzialnymi za młodsze rodzeństwo, co w efekcie zabiera im dzieciństwo, ale mimo wszystko mają umiejętność cieszenia się małymi rzeczami. To wywarło na naszej wolontariuszce bardzo pozytywne wrażenie i dzięki temu doświadczeniu zmieniła także swoje nastawienie do życia i wszystkiego, co ją otacza w Polsce. Od ludzi w Boliwii można było nauczyć się życia „tu i teraz”, bo to właśnie dzisiaj stajemy przed sobą twarzą w twarz, dzisiaj mamy okazję podzielić się „kawałkiem siebie” oraz pomóc drugiemu poprzez uśmiech i czasem zwyczajne towarzyszenie, które ma bardzo głęboki sens.

Okazuje się, że Boliwia słynie także z rękodzieła, dlatego mieliśmy możliwość zobaczenia tych wyrobów, a była to bluzka ręcznie wyszywana, rzeźbione aniołki z Guarayos z drzewa cedrowego, sandały z bawolej skóry, wykonane w 100% bez obróbki mechanicznej oraz samodzielnie wykonany różaniec z drewnianych koralików autorstwa dzieci z niepełnosprawnościami, gdzie m.in. p. Agnieszka odbyła swój wolontariat.

Mamy nadzieję, że wizyta wolontariuszki otworzyła młode serca na ducha misyjnego lub przynajmniej zasiała ziarenko ciekawości i chęci na taką formę pomagania innym, ponieważ jak wiadomo w krajach Ameryki Południowej i nie tylko tam: każdy wolontariusz jest na „wagę złota”.

wdzięczni słuchacze

z katechetką Katarzyną Maciejewską